Najnowsze wpisy


sty 07 2010 Bez tytułu
Komentarze (1)

No i mamy wreszcie upragniony Nowy Rok. Wszystko jest świeże, można zmienić coś na lepsze, zrobić coś dobrego dla siebie i innych. Zawsze układam postanowienia noworoczne, i nieważne, że nie wszystkie uda mi się zrealizować - jak pisał poeta "próbować jest pięknie". Zatem do dzieła:

1. Bardziej będę doceniała sukcesy, mniej przejmowała się porażkami.

2. Będę wstawała wcześniej - nie warto przesypiać całych dni kiedy jest tyle do zrobienia

3. Zmienię pracę na lepszą

4. Nie zaniedbam uczelni

5. Bardziej zadbam o zdrowie i formę

6. Zacznę znowu dużo czytać

aleksandraizabela   
gru 25 2009 Bez tytułu
Komentarze (1)

To wygląda  mniej więcej następująco: Pan Bóg ulepił człowieka i umieścił go w harmonijnym świecie, którym rządziło tylko dobro. Człowiek jednak będąc istotą dosyć skomplikowaną w swojej naturze nie zadowolił się zastanym porządkiem rzeczy... Co było dalej nawet największy ignorant wie, bądź w moim skromnym odczuciu wiedzieć powinien. Potem było już tylko gorzej: więcej nienawiści, wojen, krzywdy. Nie do tego jednak zmierza mój jakże mało filozoficzny wywód... Wydaje mi się, że zawsze człowiek do czegoś tam zdążał, czemuś tam służył: religii w  średniowieczu, miłości w epoce romantycznej etc.  Tak się po prostu zastanawiam "czemu" służy człowiek dziś? Każdy chce zrobić karierę, zarabiać dużą kasę, która najlepiej sprostałaby coraz to większym wymogom konsumpcyjnego świata.

Wydaje mi się, że nie mam w tym całym "ŻYCIU" wyraźnego celu. Skończyłam studia i po prostu NIE WIEM co chce robić. NIE WIEM czy potrafię zakochać się w osobie z którą się teraz spotykam. NIE WIEM nawet czy tak naprawdę byłam zakochana w osobie z którą spotykałam się wcześniej,  chociaż byłam o tym wcześniej zupełnie przekonana. Czy bowiem można zapomnieć o prawdziwej miłości po 4 miesiącach? Pozostaje więc pytanie: czy ja jestem zdolna do prawdziwych uczuć? Wydaje mi się również, coraz to bardziej, że owa "miłość" to po prostu umowa zawarta między dwojgiem ludzi, którzy się przynajmniej tolerują, na wspólne życie. A wynika to z prostego faktu, że człowiek jako istota społeczna nie potrafi i nie chce znieść samotności.

Nie znoszę szczerze mojej pracy, ale zarazem NIE WIEM jaka sprawiałaby mi dużo przyjemności, zapewniałaby satysfakcje, dawałaby upust moim ambicją  i odpowiadałaby finansowo.

Może po prostu przed kategorią "kryzys wieku średniego", należy dopisać "kryzys wieku młodego", który rozpoczyna się zaraz po zakończeniu studiów. Albo NIE WIEM, może mam dziś tylko kiepski  humor :)

Ps. Nie jestem dekadentem z wyboru, ani żadną pesymistką. Często się śmieję i mam masę znajomych. Czasem po prostu zastanawiam się, do czego zmierza nasz kochany, szalony świat:)

aleksandraizabela   
paź 21 2009 "Rozdarta dusza"
Komentarze (1)

Trudno opisać wszystkie myśli, jakie siedzą mi w głowie... Przy K. czuje się swobodnie, często mnie rozśmiesza, a nawet mobilizuje do działania. Dlaczego więc moje myśli ciągle skręcają w inną stronę?

Uwikłałam się w bardzo nieprzyjemną i skomplikowaną historię i muszę się z niej jak najszybciej wyplątać.

aleksandraizabela   
paź 07 2009 Jesiennie
Komentarze (0)

Przyszła jesień... Za oknem smutno, szaro i deszczowo. Taka aura mnie osobiście odbiera wszelkie chęci do działania i jakichkolwiek twórczych inicjatyw. Studia skończone, trzeba zastanowić się co dalej, a to już nie jest takie proste...

Ktoś się pojawił, ktoś inteligentny i zabawny, tylko że ja jeszcze nie bardzo wiem czy poprzedni rozdział mojego życia został już ostatecznie zamknięty i nie będzie stanowił przeszkody w zawiązywaniu nowych relacji. Dlatego nie chce przyspieszać biegu wydarzeń. Poznajemy się powoli, oceniamy, sprawdzamy...

Niedawno, za sprawą kolegi, rozegrała się w gronie moich najbliższych znajomych niesamowita dyskusja. Ów kolega, broni uparcie stanowiska, że każdemu człowiekowi miłość może przydarzyć się tylko jeden jedyny raz i nigdy już się jej nie zapomni... Przy czym istnieje ewentualność, że takie uczucie nie spotka Cię nigdy... Większość zdecydowanie oponowała twierdząc,  że miłość to coś co można sobie wypracować, że istnieje wiele rodzajów kochania itd. jednak kolega pozostał nieugięty. Zaznaczył, że swoje wnioski opiera na osobistym doświadczeniu i jest pewien, że już nigdy nie pokocha żadnej innej kobiety. Ciekawe...

aleksandraizabela   
wrz 30 2009 Monachium
Komentarze (1)

Czas mija bardzo szybko... Tym stwierdzeniem na pewno nie odkrywam nic nowego, potwierdzam jedynie tę prawdę, którą wszyscy doskonale znają. W Monachium spędziłam dwa miesiące a teraz , usiłując podsumować ten czas, nie mogę pozbyć się wrażenia, że były to jedynie dwa dni.

Mój wyjazd nie posiadał charakteru turystycznego - raczej zarobkowy. Wstawałam codziennie o 3.30 - wtedy miasto jeszcze spało. Prawie puste metra, gdzie codziennie spotykało się kilka znajomych twarzy oraz całkowicie puste autobusy.  Pracowałam do 10.00, a potem wracałam  do domu na przerwę trwającą do godziny 17.00.  W ten sposób mijał dzień za dniem, leniwie ciągnąc się jeden za drugim. Uczucie niewyspania i zmęczenia towarzyszyło mi nieustannie. Ale na szczęście po takich tygodniach przychodziły weekendy... To był czas na zwiedzanie, odpoczynek, imprezy - czas szalony i niezapomniany. Poznałam wielu ciekawych ludzi z całego prawie świata

Monachium to miasto wielonarodowościowe. Pracowałam z ludźmi, którzy spędzili tu całą młodość ciężko pracując na lepszy los swojej rodziny. Nazywam ich "ludźmi bezdomnymi". Nie znają języka, nie czują żadnych związków z krajem w którym mieszkają, żyją z dnia na dzień bez perspektyw na jakąkolwiek poprawę swojego bytu a wszystko to robią dla swoich dzieci. Przykłady można mnożyć: Cina (pochodzi z Maroko) wysyła prawie wszystkie pieniądze córce, która, dzięki temu, może studiować we Francji, podobnie robi sprzątaczka Luba(Chorwacja), jej syn jest właścicielem willi do sprzątania której wynajmuje firmę czyszczącą. Podziwiam to, bo dla swoich bliskich Ci ludzie zrezygnowali ze swojego życia, w którym nie ma żadnej przyjemności. Trudno mi to sobie wyobrazić... Może zmienię podejście, gdy sama zostanę ( w odległej przyszłości) matką? Kto wie...

Zadaje sobie pytanie: czego się nauczyłam? Lekcja numer 1. Czas NAPRAWDĘ leczy rany. Lekcja numer 2. By zasłużyć sobie na szacunek w obcym kraju trzeba mówić językiem jego mieszkańców.

aleksandraizabela