Archiwum grudzień 2009


gru 25 2009 Bez tytułu
Komentarze (1)

To wygląda  mniej więcej następująco: Pan Bóg ulepił człowieka i umieścił go w harmonijnym świecie, którym rządziło tylko dobro. Człowiek jednak będąc istotą dosyć skomplikowaną w swojej naturze nie zadowolił się zastanym porządkiem rzeczy... Co było dalej nawet największy ignorant wie, bądź w moim skromnym odczuciu wiedzieć powinien. Potem było już tylko gorzej: więcej nienawiści, wojen, krzywdy. Nie do tego jednak zmierza mój jakże mało filozoficzny wywód... Wydaje mi się, że zawsze człowiek do czegoś tam zdążał, czemuś tam służył: religii w  średniowieczu, miłości w epoce romantycznej etc.  Tak się po prostu zastanawiam "czemu" służy człowiek dziś? Każdy chce zrobić karierę, zarabiać dużą kasę, która najlepiej sprostałaby coraz to większym wymogom konsumpcyjnego świata.

Wydaje mi się, że nie mam w tym całym "ŻYCIU" wyraźnego celu. Skończyłam studia i po prostu NIE WIEM co chce robić. NIE WIEM czy potrafię zakochać się w osobie z którą się teraz spotykam. NIE WIEM nawet czy tak naprawdę byłam zakochana w osobie z którą spotykałam się wcześniej,  chociaż byłam o tym wcześniej zupełnie przekonana. Czy bowiem można zapomnieć o prawdziwej miłości po 4 miesiącach? Pozostaje więc pytanie: czy ja jestem zdolna do prawdziwych uczuć? Wydaje mi się również, coraz to bardziej, że owa "miłość" to po prostu umowa zawarta między dwojgiem ludzi, którzy się przynajmniej tolerują, na wspólne życie. A wynika to z prostego faktu, że człowiek jako istota społeczna nie potrafi i nie chce znieść samotności.

Nie znoszę szczerze mojej pracy, ale zarazem NIE WIEM jaka sprawiałaby mi dużo przyjemności, zapewniałaby satysfakcje, dawałaby upust moim ambicją  i odpowiadałaby finansowo.

Może po prostu przed kategorią "kryzys wieku średniego", należy dopisać "kryzys wieku młodego", który rozpoczyna się zaraz po zakończeniu studiów. Albo NIE WIEM, może mam dziś tylko kiepski  humor :)

Ps. Nie jestem dekadentem z wyboru, ani żadną pesymistką. Często się śmieję i mam masę znajomych. Czasem po prostu zastanawiam się, do czego zmierza nasz kochany, szalony świat:)

aleksandraizabela